Czy znacie klocki Logo? Tak! Logo, nie ma tu wbrew pozorom żadnej literówki, chociaż o litery tu właśnie chodzi. Klocki Logo z pewnością mniej popularne od swoich duńskich kolegów również służą do budowania, nie statków, aut czy domów, ale do budowania zasobu słownictwa.
Klocki Logo stworzył prof. Bronisław Rocławski jako pomoc edukacyjną dla metody nauki czytania określanej jako metoda fonetyczno-literowo-barwna, a powszechnie znanej jako glottodydaktyka. Sam zestaw klocków składa się ze 150 elementów zawierających 44 litery alfabetu, cyfry, znaki matematyczne oraz interpunkcyjne. Każdy klocek zawiera 4 warianty liter – drukowaną, pisaną, wielką i małą, które napisane są w liniaturze, dodatkowo zaś dla ułatwienia właściwego ustawienia ma na dole zielony pasek.
Sam pomysł stworzenia metody zrodził się podczas analizowania i recenzowania innego elementarza do nauki czytania autorstwa H. Metery, ale impulsem do działań były badania i obserwacje profesora. Zauważył bowiem, ze coraz więcej uczniów ma trudności z czytaniem, pisaniem, a także z rozumieniem tekstu a dysleksja jest coraz powszechniej diagnozowana. Stwierdził on, iż wynika to przede wszystkim z niewłaściwego przygotowania nauczycieli i studentów do uczenia języka.
Profesor Rocławski analizując elementarz i bazując na wieloletnich badaniach stworzył własną metodę, którą określił mianem glottodydaktyki ojczystej. Sukcesy jakie przyniosło stosowanie metody były spektakularne i dostarczyły dość zaskakujących wniosków – znacznie większe problemy z odnalezieniem się w nowej metodzie miały nie dzieci, a nauczyciele. Rocławski sformułował wówczas dość śmiały pogląd, iż sytuacja ta jest przede wszystkim efektem braku elementarnej wiedzy lingwistycznej u nauczycieli. Panuje niestety dość powszechny pogląd, iż sama znajomość liter jest wystarczająca do tego, aby uczyć czytania i pisania, co potem przynosi dość mizerne efekty. Krótko mówiąc źle przygotowany do pracy nauczyciel to źle lub wcale nie czytające dziecko. Zdaniem Rocławskiego edukacja językowa i matematyczna są zaniedbane i traktowane bardzo pobłażliwie, chociaż to one stanowią fundament całej edukacji. Problemy w nauce matematyki są jednak znacznie mniej poważne i łatwiejsze do pokonania niż problemy z nauką czytania i pisania.
I tu cała na biało wchodzi glottodydaktyka. Bazą dla niej jest język mówiony, bo to z nim dziecko ma styczność dosłownie od początku, czyli od narodzin. Stąd też sam twórca propagował wprowadzanie zabaw dydaktycznych przygotowujących do nauki czytania w jak najwcześniejszym wieku.
Sama metoda nie jest jednak nauką w ścisłym tego słowa rozumieniu, ma być formą zabawy, w której udział biorą narządy mowy – usta oraz język a nauczyciel nie pełni roli mentora, a uczestnika zabaw, towarzysza, który podąża za dzieckiem.
Jak wygląda nauka, która nie jest nauką? Na początku dzieci poznają alfabet bawiąc się klockami. Poznają litery szczegółowo, ale też na tle całego alfabetu, uczą się wiązać kształt litery z głoską, badają różnice w kształcie liter. To wszystko sprawia, że dzieci rzadziej mylą poszczególne litery.
Sama nauka czytania przychodzi w momencie, w którym dziecko jest w stanie rozłożyć wyraz na głoski, lub dokonać procesu odwrotnego, czyli z głosek złożyć wyraz. I chociaż początkowo wykorzystywane są podstawowe litery, to ćwiczenia, które uczą powiązań liter z fonemami sprawiają, że dzieci są świadome, że w oznaczeniu danej litery istnieje druga głoska.
Metoda ta operuje trzema typami czytania: ślizganie się po sylabach, ślizganie się po głoskach i czytanie płynne. Może to ślizganie brzmi trochę mało profesjonalnie, ale w pełni oddaje istotę procesu. Polega ono bowiem na wydłużaniu głosek, które nie zmieniają swojego brzmienia, czyli wszystkich samogłosek oraz spółgłosek: r, m, n, f, w, s, ś, ź, sz, ż, ch. Pozostałe głoski ze względu na swoją nietrwałość i zmianę brzmienia nie powinny być wydłużane. Ślizganie to umożliwia dziecku rozpoznanie liter, które są mniej znane i z czasem przechodzi w czytanie płynne aby w końcu zostać zastąpionym przez ciche czytanie, które jest ostatnim etapem nauki. Istotne jest, aby tekst, na którym pracuje dziecko był dopasowany do jego umiejętności, glottodydaktyka zwraca bowiem uwagę na indywidualne podejście do dziecka.
Oczywiście specyfika procesu jest nieco bardziej złożona, istotne jest wcześniejsze przygotowanie dzieci poprzez ćwiczenia, a różnorodne problemy językowe z jakimi dziecko się boryka mogą go opóźnić lub zahamować. Pierwsze spotkanie z czytaniem bowiem może znacząco wpłynąć na chęć lub jej brak do czytania i pisania, dlatego należy zwrócić szczególną uwagę na dobór tekstów, zacząć od krótkich sylab a potem przejść do wyrazów.
W tym momencie tekstu warto znów wrócić do klocków. Klocki LOGO są wartościową pomocą dydaktyczną. Odpowiednio wykorzystane mogą wiele ułatwić, usprawnić, przyśpieszyć. Glottodydaktyka w całej swojej rozciągłości stale przypomina o właściwych metodach, o indywidualnym podejściu, o rozbudzaniu myślenia twórczego, ale też skłania nauczycieli do tego, aby nauczyli się jak uczyć, co przyniesie z pewnością korzyści obu stronom.
Bibliografia
- Borowska, Kształtowanie umiejętności czytania w edukacji przedszkolnej, Wydawnictwo KUL, Lublin 2021.
- Borowska, Glottodydaktyka ojczystojęzyczna w systemie edukacyjnym Bronisława Rocławskiego, [w:] I. Bundza, J. Kowalewski, A. Krawczuk, O. Śliwiński, Język polski i polonistyka w Europie Wschodniej: przeszłość i współczesność, Wydawnictwo Inkos, Kijów 2015.
- Jaszczyszyn, Modele edukacji czytelniczej w przedszkolu a gotowość do czytania i umiejętności czytania dzieci sześcioletnich, Trans Humana Wydawnictwo Uniwersyteckie, Białystok 2010.
- Struk, J. Waszczuk, Nauczanie czytania w języku polskim i angielskim w edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej, Państwowa Szkoła Wyższa im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej, Biała Podlaska 2021.